niedziela, 18 maja 2014

Historia o cudzie

 
niezlomni.com




 Zazwyczaj jeżeli opisuje adaptacje jakiejś książki to wcześniej opisuje samą treść adaptowanej książki.
W kolejnym poście opisze adaptacje "Kamieni na szaniec", jednak nie opisałam książki chcecie się dowiedzieć dlaczego czytajcie dalej.
 
Miał pojawić się dzisiaj inny post o filmie "Kamienie na szaniec" a treść tego posta miłą być tylko częścią tamtego. Tylko, że trochę się rozpisałam i postanowiłam rozbić ten pot na dwa.
W tym poście przeczytać możecie historie o największym cudzie jakiego doświadczyłam w życiu. 


                                              
                                                       Historia o cudzie

Dawno, dawno temu (jakieś 4 lata temu) Monika (,czyli ja) miła przeczytać lekturę, którą była książka "Kamienie na szaniec". Monika byłą bardzo leniwa i miała duże problemy ze zmotywowaniem się do przeczytania lektury. Monika miała problem nawet z przeczytaniem streszczeni lektury. 
Przeddzień  terminu, na który Monika miła przeczytać książkę, zabrała się w końcu  za czytanie streszczenia lektury. Jednak jak już wcześniej wspominałam Monika była bardzo leniwa i po przeczytaniu zaledwie ćwierci stwierdziła, że nauczycielka, która  uczy ją polskiego nie ma w zwyczaju robić kartkówek z lektury przed jej omówieniem.
 Monika poszła więc kolejnego dnia do szkoły nie czytając reszt streszczenia. Kiedy Monika wraz z resztą klasy  rozsiadła się na miejscach Pani polonistka powiedziała, do klasy aby wszystko pochowali i rozdała im 
testy z treści lektury. Monika, krótko po powstrzymaniu zawału serca, zakreśliła odpowiedzi w kilkunastu zadaniach zamkniętych, choć nie miała pojęci o co właściwie w nich chodziło.
Na kolejnej lekcji polskiego Pani zaczęła oddawać poprawione testy. Monika była dość dobrą uczennicą, więc bała się dostać słabą ocenę, a jeszcze bardziej bała się Pani polonistki. Na samą myśl, że zaraz wyczyta jej nazwisko i będzie musiała do niej podejść, drżały jej nogi. W końcu nazwisko Moniki zostało wyczytane.
Monika wstała z krzesła. Kiedy Monika skierowała się przerażona w kierunku biurka polonistki, nauczycielka powiedziała: "Bardzo ładnie Moniko". Kiedy Monika usłyszała te słowa w pierwszej chwili pomyślała, że to sarkazm, jednak wyraz twarzy polonistki na to nie wskazywał. W końcu zdezorientowana Monika odebrała swoją prace i zobaczyła na niej napisaną czerwonym długopisem cyfrę. Nie było to 1, nie było to nawet 2. Monika ujrzała na kartce cyfrę 6. Usiadłszy na miejscu obejrzała pracę dokładniej i okazało się, że Monika nie popełniła żadnego błędu. Dopiero po kilku minucie Monika odetchnęła z ulgą, ciągle nie wierząc w to co się stało i do dzisiaj nie może w to uwierzyć. 


Następny post będzie o filmie.
Pa.