środa, 24 grudnia 2014

Świąteczne paznokcie - urodowo

Jeżeli jeszcze nie pomalowałyście sobie paznokci na wigilię i nie macie na to pomysłu, być może tutaj znajdziecie coś do siebie.

Na początek przypominam zeszłoroczny post z choinkami: http://pasjemony.blogspot.com/2013/12/bozonarodzeniowe-paznokcie-choinki.html

Teraz dwie tegoroczne propozycje:
I.
Wydaje mi się, że ta propozycja pasuje również na imprezę sylwestrową.
 lakier bezbarwny- coral prosilk z Delia cosmetics- kolor numer 1 (pod i na lakierach kolorowych)
Golden Rose care+strong- kolor numer 108 (na trzech palcach)
Smart girls get more- kolor numer 35 (na dwóch palcach)
Te lakiery nie zawierają w sobie brokatu. Brokat który mam na paznokciach mam brokat który był kiedyś dodatkiem do jakiejś gazety i pewnie nie jest do tego przeznaczony. Po prostu kiedy pomalowałam na wierzchu paznokcie bezbarwnym lakierem odrazu posypałam je tym brokatem, żeby się przylepił.


II.


 lakier bezbarwny- coral prosilk z Delia cosmetics- kolor numer 1 (pod i na lakierach kolorowych)
 gtanatowy -Vollare, Aisha - nie mogę powiedzieć Wam jaki to numer, bo się zmazał.
biały - Mollon cosmetics -jaka to seria też nie wiem, bo też jest zmazane) numer koloru 1- jest to lakier ze specjalnym cienkim endzelkiem
brokat - historia podobna jak w poprzedniej propozycji.


Na dwóch palcach widzicie diamencik na paznokcie z AVON.



Mam nadzieje, że Was zainspirowałam.


Życzę Wam spokojnych, rodzinnych świąt pełnych refleksji.

Ja jestem pilnie wzywano do przygotowań  wigilijnych, więc do kolejnego posta pa.

niedziela, 7 grudnia 2014

"Nad życie" - Mona ogląda

"Nad życie ", czyli film który nie był na mojej liście filmów do obejrzenia, pomimo tego że było o nim dość głośno, jednak że leciał na TVN i moja mama chciała go obejrzeć ja również usiadłam przed telewizorem i obejrzałam.
Film stworzony jest na podstawie historii polskiej siatkarki, Agaty Mróz. Która poświęciła swoje, życie, aby dać je swojej córce. Była chora na białaczkę kiedy zaszła w ciąże, ryzykując utratę życia nie poddała się leczeniu, aby móc urodzić dziecko.
Głównymi bohaterami są Olga Bołądź jako Agata Mróz oraz Michał Żebrowski, który wcielił się w rolę męża Agaty.
Dla mnie historia jaką opowiada ten film jest świetnym materiałem na film i po obejrzeniu tego filmu stwierdziłam, że chyba to uratowało ten film i sprawiło, że często słyszałam, o tym jaki ten film jest fajny. Jednak moim zdaniem ekipa odpowiadająca za scenariusz i reżyserie się tu nie popisała. Podejrzewam, że branie na warsztat takiej historii dla osób, które zajmowały się wcześniej produkcjami takimi jak "W11" i  "Detektywi" (które jako dziecko namiętnie oglądałam), było zbyt trudne. Przeszkadzało mi to, że na początku mamy wepchnięty głównych bohaterów - tego jak się poznawali, widzimy jakieś sceny, w których pokazywane nam są szczegóły z życia i widz spodziewa się, że to tak powoli będzie sobie płynęło, główni bohaterowie się poznają przez kilka kolejnych scen, a tu nagle... ich ślub (reakcja mojej mamy: "Co? To już się żenią?"). Ja miałam wrażeni, że wycieli mi przynajmniej godzinę filmu. Ludzie, którzy pracowali nad tym filmem, totalnie załamują czasoprzestrzeń. Poza tym cała historia wydawała mi się przekoloryzowana i nienaturalna, cała postać Agaty Mróz przedstawionej jako takiej szalonej, spontaniczne, mnie nie przekonała. Nie wiem, jaka była Agata i nie znam szczegółów z jej życia, ale to w jaki sposób było to przedstawione w tym filmie, dla mnie, było słabe.
Podsumowując świetna historia, dobre aktorstwo, ale reszta to klapa. Ocena na tego filmu filmwebie to 7 i ja też dam mu 7 (wahałam się czy nie dać 6).
Polecam osobom, które chcą obejrzeć film o tej historii, ale nie osobą które chcą obcować ze sztuką.

Pa.