niedziela, 15 czerwca 2014

Ja i psy cz.1 - Mona i psy

Pierwszy post z nowej serii - "Mona i psy".

W tej serii będę pisać o psach głównie o rozwiązywaniu problemów z psami.


Zawsze lubiłam zwierzęta, kiedy miałam 6 lat chciałam mieć psa i rodzice zgodzili się na to i dostałam Reksia.

Reksio był dość małym kundelkiem, kiedy go dostałam był szczeniakiem. Mieszkałam na wsi gdzie psy były albo zamykane w kojcach (jak dwa psy na naszym podwórku) albo biegały luzem. Często nie tylko po swoim podwórku, ale po całej wsi. Do tych psów należał Reksio.
Gdy był szczeniakiem często podgryzał nogawki (dlatego wszystkie moje spodnie z tego okresu są podziurawione) na szczęście to mu z wiekiem przeszło. Jednak miał parę innych problemów:
- agresja przy jedzeniu (w stosunku do ludzi i  kotów),
- ucieczka, a nawet agresja przy próbie kąpieli,
- gonienie samochodów i ludzi przejeżdżających rowerem obok naszego domu.
 To chyba wszystko co w tej chwili sobie przypominam, w zasadzie nic z tym nie zrobiliśmy, bo ja byłam zbyt mała, żeby pomyśleć o tym, że to może być niebezpieczne dla ludzi i samego psa, a resztę rodziny nie zbyt interesował mój pies.
-Agresja przy jedzeniu - wystarczy dać psu jedzeni i odejść.
-Nie można go wykąpać, po prostu nie może wskakiwać na fotel, a jeżeli wytarzał się w czymś bardzo śmierdzącym np. padlinie, będzie spał w garażu.
-Goni wszytko co się rusza na drodze właściwie my nie ponosimy za to żadnych konsekwencji (chociaż dziwie się że nikt ze sąsiadów nie zadzwonił na policję).

Jego największą zaletą było to, że nigdy nie załatwiał się w domu od samego początku stawał pod drzwiami wyjściowymi i dawała znak, że chce wyjść na podwórko. Tylko dzięki temu udało mi się skłonić rodzinę żeby przebywał w domu, co było bardzo wyjątkowe jak na wiejskiego psa, do tego kilkanaście lat temu.
Akurat to jest dość naturalne, że pies nie chce się załatwiać w miejscu, w którym śpi i spędza dużo czasu. No, może nie u każdego psa wygląda to tak dobrze, ale u Reksia tak było.

Natomiast jego problemy brały się pewnie z tego, że brakowało mu zasad według których ma postępować. Nikt nie mówił mu co ma robić dlatego robił to co uznawał za słuszne. Nawet to, że wypuszczaliśmy go żeby się załatwił zaczął wykorzystywać. Dawał znak, że chce wyjść pewnie nawet w sytuacjach kiedy nie chciał się załatwić np. po prostu usłyszał, że szczekają jakieś inne psy. Nawet jeżeli było to w środku nocy ktoś wstawał i go wypuszczał, bo bał się, że pies załatwi się w domu.
(Teraz uważam, że pies powinien wychodzić wtedy  kiedy właściciel tego chce, a nie pies. Pies który skłania innych do tego żeby coś do niego zrobili sądzi, że jest jego przywódcą i może mówić mu co ma robić.)

Reksio spał też gdzie chciał kiedy było chłodniej w różnych pomieszczeniach w domu kiedy było cieplej stwierdzał, że pójdzie spać do garażu, albo w ogóle pójdzie gdzieś na wieś - przecież to on był przywódcą stada i to on rządził co będzie robił, a reszta rodziny była zwykłymi członkami stada którym on rządził. (Tak naprawdę pies powinien mieć jedno miejsce (np. swoje legowisko) wybrane przez właściciela, na którym śpi każdej nocy. )

Teraz wiem, że gonienie samochodów i rowerzystów oraz agresja przy jedzeniu które opisze przy okazji innych postów były znakami, że Reksio uważa się za kogoś kto powinien rządzić domownikami.



Ten post miał być najpierw filmem o rozwiązywaniu problemów z kąpielą u psa, później opisem mojej historii z psami, a na końcu okazało się, że jest tylko jej pierwszą częścią, bo już więcej nie dam rady dzisiaj napisać.
Czekajcie na następne części.
Pa, pa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz